Właśnie mija ostatni dzień roku. Wszędzie zakończyły się plebiscyty na wszystko co najlepsze, najpiękniejsze, najgorsze, najnudniejsze i najdurniejsze. Niektóre już ogłoszono w październiku, czasem w listopadzie, a nagonka medialna nie pozwoliła spokojnie doczekać do końca. Uznałem, że jest to dobry moment na drobną muzyczną refleksję nad „najlepszym muzycznym albumem roku 2011”. Do konkursu przystąpiło 110 albumów, które ostały się do 31 grudnia i było wcześniej otamowanych rokiem 2011. Wiele zostało wykasowanych po nie przejściu próby jednej minuty, wiele mogło być źle otagowanych, ale myślę że do listy nominowanych żaden by się i tak nie dostał.
Volumes - Via
(Djent, Progresive, Math Metal)
Fascynująca eksploracja wciąż młodego i świeżego gatunku. Przebija się w głosie młodzieńczy bunt, tak charakterystyczny dla wokalistów lat '80. Czyste brzmienie, dojrzałe zmiany tempa w połączeniu z dynamicznym głosem wybijają się na tle wielu pozostałych zespołów. Ogólnie bardzo miła muzyka, pozwalająca się skupić na sobie, jednak nie narzucająca się zbytnio. Dobry prognostyk na przyszłość.
Godne polecenia utwory:
Godne polecenia utwory:
Album stanowi bardzo przyjemną odskocznię świat bardziej bluesowej muzyki. ciekawe kompozycje w połączeniu z bardziej rockowym głosem i czasem rockową gitarą. Może podoba mi się to, że nie ma nic nowego. Słucha się dokładnie tego, czego się chciało. To nie zawsze oznacza coś złego. Płyta z pewnością trafi do kolekcji ulubionych.
Godne polecenia utwory: "No Love On The Street"
"Tennessee Plates - Feat. John Hiatt" - miodzik
"Black Lung Heartache" - Gdyby Firefly był kontynuowany, to musiała by być piosenka tytułowa. A nawet każdy film by skorzystał.

Cynthesis - DeEvolution
(Progresive Metal Rock, Ambient)
Debiutancki album byłego członka "Zero Hour". Na tej płycie odnaleźli to, co umknęło „Animals As Leaders” (niestety najnowsza płyta bezapelacyjnie wygrywa w kategorii rozczarowanie roku). Niech ten kawałek posłuży za powód do nominacji: "The Edifice Grin" (niestety nie ma go nawet na youtubie :/ ). Cóż, jest tylko jeden, i na mojej osobistej liście jest na III miejscu: "Incision"
The Ransack - Bloodline
(Death Metal)
Klasyczny Death, Melodic Death Metal. Nominacja na wyrost, ale trzyma poziom przez cały album. Jest to bardzo rzadki wyczyn. Na plus należy zaliczyć pochodzenie zespołu. Muzycy z półwyspu iberyjskiego bardzo rzadko mają coś do powiedzenia w każdym gatunku muzycznym który nie wywodzi się z ich wyspy... spostrzeżenie warte dłuższej refleksji :/ . Nie ma sensu przytaczać czegoś konkretnego
Septic Flesh - The Great Mass(Atmospheric Death Metal, Melodic Death Metal, Dark Metal)
Grecki zespół, który istniał aż 21 lat zanim wydał cokolwiek co nadawało by się do słuchania. Jednak gdy już przekroczyli amerykański "drinking age", ulegli niezwykłej transformacji.
Przyspieszając, za powód wystarczy tylko utwór: "Vampire From Nazareth"Reasumując:
Rok 2011 jak słaby by nie był, zaprezentował nam parę ciekawych rzeczy. nie przedłużając: prezentujemy wyniki. W trakcie pisania doszły nowe kategorie.
[Truuu, tu, tu, tuum] (fanfary)
Debiut Roku 2011:
Cynthesis - DeEvolution (Brawo panowie, tak trzymać!)
Zawód Roku, Najgorszy Album 2011:Nagroda przypada tutaj dwóm albumom które zajęły ex aequo pierwsze miejsce:
Animals As Leaders - Weightless
Anthrax - Worship Music (Może to jednak moja naiwność, że czegoś się po nich spodziewałem)
Utwór Roku 2011:
"Black Lung Heartache" - Joe Bosamassa (Dust Bowl)
Polska Płyta Roku 2011:
Tune - Lucid Moments (nie było fajerwerków, a głupio dawać Vaderowi)
NAJLEPSZA PŁYTA 2011:
Joe Bonamassa - Dust Bowl
Zaczynając pisać miałem już zwycięzcę, a cała reszta była po to by uzasadnić wybór... teraz sam nie jestem pewien... Każda płyta wnosi coś ciekawego, każda została już wyróżniona. Nie starczyło miejsca dla Oblivion Mashine (industrial Death metal) http://www.youtube.com/watch?v=aTYJLOSRoSc - Utwór roku, gdyby nie wokal. Głupio nie wspomnieć o Weedeater. No nic, decyzja została podjęta.
Cała płyta trzyma poziom. Każdy utwór w trochę innym stylu, a jednak wszystko pasuje. Co kawałek to coś godnego do zapamiętania. Tak, to jest zwycięzca. Zameldował się na mecie o grubość struny przed pozostałymi nominowanymi, jednak fotokomórka jest nieubłagana. Brawo!


Brak komentarzy:
Prześlij komentarz